Hastings Bank to ogromny, biały budynek w stylu kolonialnym o złotych - albo raczej polerowanych, aby przypominały złote - wrotach. Tu właśnie deponuje się większość kapitału spółek, prywatnych oszczędności, bierze się najgorsze pod względem oprocentowania (ale najlepsze pod względem spłacania) kredyty i dyskretnie narzeka się na dewaluację obecnej waluty. Dyrektor James H. Hastings robi, co może, by zadowolić klientelę, choć i jego podejrzewa się o nieczyste zagrywki...